Obwoje z Marzenką pochodzimy z rodzin o tradycjach patriotycznych, może nie na miarę heroizmu, ale takiego codziennego, zwykłego według którego jak trzeba to się dla Ojczyzny pracuje, a jak trzeba to się łapie za karabin...jedno i drugie bez specjalnego zadęcia.
Choć z drugiej strony mój dziadek zabrał do grobu odłamki granatu którym bochaterska (sic!) niemiecka armia obrzuciła grupkę dzieci, był już wtedy dorosłym choć młodym mężczyzną więc własnym ciałem zasłonił je od wybuchu...potem była partyzantka, po wojnie "nagroda" na UB, wybite zęby, choroba płuc. Nie miał miłego życia, ale nigdy się nie skarżył.
Dziadek Żony, Żołnież WiN, skazany na karę śmierci, osiem lat przesiedział w celi czekając na swoja kolej - na szczeście dożył śmierci Stalina i amnestii. Potem tez nie było łatwo - komuna dbała by "ułatwić" mu znalezienie dobrej pracy, mieszkania...
Dożył zadośćuczynienia.
Tylko stale mam w uszałch słowa pewnej idiotki (nazwisko kojarzone być powinno z "grupą trzymającą władzę" i "czasopismami") która oskarżenie Oleksego o to że był Olinem (co za różnica w przypadku sowieckiego sługusa?) nazwała ...gehenną.
To jak nazwać to co przeszli Oni?!
Ale mniejsza o idiotki i zaprzańców .
Dzień Katyński 19 kwietnia 2009 roku.
Piękna wiosenna pogoda.
Msza w Kościele Ojców Filipinów, potem przejście kilku kroków pod pomnik nieznanego żołnierza, apel poległych, kwiaty i wieńce pod pomnikiem salwa honorowa, przemówienia - to co zwykle.
Ale przyjemnie jest zobaczyć te cztery pokolenia wolnych Polaków, które teraz mogą świętować z podniesionymi głowami.
Miłosz nazywa to "marsz, marsz butami" i strasznie lubi.
Choć z drugiej strony mój dziadek zabrał do grobu odłamki granatu którym bochaterska (sic!) niemiecka armia obrzuciła grupkę dzieci, był już wtedy dorosłym choć młodym mężczyzną więc własnym ciałem zasłonił je od wybuchu...potem była partyzantka, po wojnie "nagroda" na UB, wybite zęby, choroba płuc. Nie miał miłego życia, ale nigdy się nie skarżył.
Dziadek Żony, Żołnież WiN, skazany na karę śmierci, osiem lat przesiedział w celi czekając na swoja kolej - na szczeście dożył śmierci Stalina i amnestii. Potem tez nie było łatwo - komuna dbała by "ułatwić" mu znalezienie dobrej pracy, mieszkania...
Dożył zadośćuczynienia.
Tylko stale mam w uszałch słowa pewnej idiotki (nazwisko kojarzone być powinno z "grupą trzymającą władzę" i "czasopismami") która oskarżenie Oleksego o to że był Olinem (co za różnica w przypadku sowieckiego sługusa?) nazwała ...gehenną.
To jak nazwać to co przeszli Oni?!
Ale mniejsza o idiotki i zaprzańców .
Dzień Katyński 19 kwietnia 2009 roku.
Piękna wiosenna pogoda.
Msza w Kościele Ojców Filipinów, potem przejście kilku kroków pod pomnik nieznanego żołnierza, apel poległych, kwiaty i wieńce pod pomnikiem salwa honorowa, przemówienia - to co zwykle.
Ale przyjemnie jest zobaczyć te cztery pokolenia wolnych Polaków, które teraz mogą świętować z podniesionymi głowami.
Miłosz nazywa to "marsz, marsz butami" i strasznie lubi.
Ci którzy jeszcze zostali - coraz ich mniej - jeszcze w ubiegłych latach mogli dowolnie wybierać skład delegacji i pocztu sztandarowego - dziś już muszą posiłkować się bliskimi swoich kolegów.
A Mikołaj trochę dzikus...jak był młodszy to maszerował z dziadkiem, ale teraz już woli stać z boku - do tego nie lubi salwy honorowej, bo huk wystrzałów w zamkniętym kotle placu zwielokrotnia się echem.
więcej zdjęć na oficjalnej galerii miasta Tarnowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz